piątek, 4 października 2013

Rozdział 5 - Malfoy

Witam was kochani!
Tak wiem, nie dodawałam cały miesiąc, przepraszam, mam nadzieję że nie zniechęciło to was i dalej trwacie z tą historią! <3
Chciałam zadedykować ten rozdział w szczególności dwóm osobom:
Edge, niesamowicie utalentowanej pisarce, która powinna być wzorem do naśladowania dla każdej bloggerki. Kochająca dramione ;*
A także mojej ukochanej Popielatte <3 - za twoją przyjaźń i wsparcie kochana!
Życzę miłej lektury i zapraszam WSZYSTKICH do KOMENTOWANIA! <3
Jasmine
~*~
Draco Malfoy był ostatnio w złym nastroju. Oczywiście, pod warunkiem, że można tak nazwać:
wisielczy humor, napady agresji, stany depresyjne, zalewanie się co wieczór w trupa i wrzeszczenie na kogo popadnie. Wszyscy spędzający czas w Pokoju Wspólnym doświadczyli tego na własnej skórze i z cierpliwością znosili zachowanie Księcia Slytherinu.
Jednak ostatnio, owy stan osiągnął apogeum. Draco zamknął się w swoim dormitorium po nawrzeszczeniu na wypłakującą się obecnie w ramię siostry Astorię. Jak on to ujął?

*Retrospekcja*
-Greengrass, ty ciemna maso! Daj mi wreszcie święty spokój. Nie rozumiesz, że mam gdzieś twoje bezowocne próby podrywu? Nie podobasz mi się i nigdy nie będziesz więc lepiej idź kleić się do jakiegoś faceta, który poleci na twoją głupotę! - Draco był wściekły, niczym rozjuszony byk.
- Ale Dracusiu... - Ast zaszkliły się oczy.
 3
Westchnienie.
2
Trzask drzwi do dormitoriów siódmoklasistów.
1
Słyszany nawet w odległych zakamarkach lochów, dramatyczny szloch Astorii.
*Koniec retrospekcji*

Matt na widok tej sceny pokręcił głową ze zrezygnowaniem. Ktoś musi szybko ogarnąć Smoka, z tego co wiedział, lista osób o tak nieprzeciętnych zdolnościach była bardzo krótka.
Zdecydowanie zbyt krótka.
Na jego szczęście, jedna z tej dwójki właśnie pojawiła się w wejściu do Pokoju Wspólnego Ślizgonów.
Patrzył, jak próbuje zorientować się w sytuacji, schodząc z wrodzoną gracją po marmurowych schodach. Świetnie udawała, że wszystko jest w porządku. Mogła oszukać każdego, ale nie jego.
Mat od dziecka umiał odczytać z zachowania ludzi ich samopoczucie, nawet jeśli próbowali je zamaskować. Dlatego właśnie był pewny, że Jasmine nie ma lekko.
Matt dużo się nie pomylił, Jas rzeczywiście miała poważny problem.
Przynajmniej ja dla niej.
Minęło półtora tygodnia, od kiedy pierwszy raz przekroczyła mury Hogwartu jako jego uczennica, a co za tym idzie poznała Jasona. Obejmował ją gdy szedł obok korytarzem, trzymał za rękę pod ławką w trakcie lekcji, siadał zawsze obok niej w Wielkiej Sali. A ona, głupia, pozwalała mu na wszystko, jakby była drewnianą kłodą.
Miała mieszane uczucia, jednocześnie coś ją do niego ciągnęło i odpychało.
Jason był spełnieniem marzeń chyba każdej dziewczyny w zamku. Wygadany, z poczuciem humoru, inteligentny, utalentowany, dobry w czarowaniu, bogaty (jego ojciec mugol był szefem dużej korporacji) i bardzo przystojny a na dodatek pewny siebie i arogancki.
"Spełnienie marzeń? Chyba dla pustych laluni!" - Stwierdziła brunetka słysząc swoje myśli.
Oczywiście nie zastanawiała się nad plusami i minusami chłopaka bez powodu, Jason zadał jej dzisiaj, gdy przechadzali się po błoniach, dość osobliwe pytanie.
Chwilę później usłyszała przy swoim uchu głos, który wyrwał ją z zadumy i sprawił, że jej policzki stały się niemiłosiernie gorące. Nie zastanawiała się wcale, nad jego wpływem.
 - Właśnie przegapiłaś mistrzowską operetkę, w wykonaniu naszej tlenionej gwiazdy. - Powiedział Matthew, uśmiechając się do niej radośnie.
Radośnie?
Tak, nic nie poradzi na to,że w tym roku w dziwny sposób, świat stał się dla niego piękniejszy.
Nie, to nie przez zniknięcie Czarnego Pana.
-Nawet mnie już zaczyna wkurzać ta cała szopka.- stwierdziła nerwowo. - Gdzie jest mój kuzyn, skończony idiota?
Matt właśnie miał jej odpowiedzieć, ale w tym momencie można było usłyszeć dźwięk, charakterystyczny dla tłuczonego szkła a zaraz potem głos pewnego niesamowicie przystojnego blondyna "Ja pierdole! Co się dzieje z moim życiem?!" dobiegający ze schodów prowadzących do męskich dormitoriów.
Oboje, dokładnie w tej samej chwili przewrócili oczami.
-Kłopoty z księżniczkami? - spytał kpiąco.
-Coś w tym stylu. Matt? - odpowiedziała, będąc już na schodach Jasmine.- Ściągnąłbyś mi tu Blaise'a? Powiedz, że jest problem w kwestii "Smok Lwica" i potrzebuje jego pomocy.
-Jasne, cokolwiek to znaczy. - odpowiedział brunet - Tylko co ja będę z tego miał?
-No proooszę, Matthew! - odpowiedziała robiąc niewinną minę, nie mógł powiedzieć nie.
Taka właśnie była ta dziewczyna, raz delikatna i krucha jak z porcelany, po chwili sarkastyczna lub z genialnym poczuciem humoru. Najpierw pełna entuzjazmu i szczęśliwa, a już po chwili zamyślona lub jak po spotkaniu z dementorem. Niektóre zdażenia z naszej przeszłości zmieniają nas na zawsze, ale czasem  z niespodziewanym skutkiem.
-Niech ci będzie maluchu.-odpowiedział z uśmiechem na swojej przystojnej twarzyczce 16-letniego arystokraty.
-Ja ci dam maluchu! - odpowiedziała, ze wszystkich sił starając się nie roześmiać, jednocześnie przyjmując poważny ton.
Cóż, nie udało jej się to, bo wychodząc z Pokoju Wspólnego chłopak usłyszał jej wesoły śmiech.

Dormitoria siódmych klas, jak można się było tego spodziewać - znajdowały się na ostatniej kondygnacji ślizgońskiego lokum.
-W Beauxbatons mieliśmy przynajmniej windy.- mruczała pod nosem Jasmine, przyzwyczajona do francuskich standardów.
Gdy znalazła się przed szukanymi drzwiami, zauważyła, że są uchylone i tworzy się pod nimi mała kałuża o złocistej barwie, podejrzanie przypominająca Ognistą Whisky. Popchnęła je lekko czubkiem skórzanego buta, wywołując melancholijne skrzypienie miedzianych zawiasów.
W środku znajdowały się trzy potężne łóżka, wykonane z mahoniowego drewna. Dwa z nich, stojące po bokach pokoju zasłaniały szmaragdowo zielone kotary. Znajdujące się w centrum dormitorium łóżko, przedstawiało bardziej chaotyczny obraz.
Kotary były nierówno rozsunięte, zielona narzuta, przedstawiająca dwa syczące węże, zwisała na krawężniku przygnieciona materacem. Śnieżnobiała pościel była pomięta tak, że tylko czarami można by ją wyprasować a z jednej z poduszek wysypywało się jasne pierze.
W centrum tego obrazka, znajdował się pewien 18-latek, znany jako Draco Malfoy. Leżał na brzuchu oddychając ciężko.
Draco Malfoy, chłopak z którego nieraz zakpił sobie los, tym którzy go nie znali wydawało się, że ma wszystko czego pragnie. Dla najbliższych mu ludzi, takich jak Jasmine przedstawiał natomiast obraz człowieka nieszczęśliwego i nierozumiejącego sensu swojej egzystencji.
Było jej go szkoda, ale te uczucia nie przeszkadzały w tym, co chciała teraz zrobić.
Na palcach zaczęła skradać się w stronę dużego, drewnianego łóżka przez pokój. Ominęła stłuczone szkło, zapewne pozostałość po butelce z alkoholem i była już u celu, gotowa by zaatako...
-Nawet nie próbuj. - lodowaty głos blondyna sprawił, że skamieniała.
 Miała ochotę uderzyć się otwartą dłonią w czoło gdyż zapomniała o tym, że podobnie jak ona, Malfoy ma doskonały słuch i nikt, nie zbliży się do niego niezauważony.
Mimo wszystko zignorowała słowa kuzyna i chwilę później w całym dormitorium unosiło się pierze z rozdartej poduszki, którą chłopak, raz po raz, obrywał od siedzącej na nim okrakiem młodszej arystokratki.
-Aaa! (pac) Ty (pac) wredna (pac) żmijo (pac) przestań!- krzyczał między uderzeniami poduszki.
-NIE! (pac) – odpowiedziała śmiejąca się napastniczka.
Jednak chwilę później, blondyn przystąpił do kontrataku, a szala zwycięstwa w tym mrożącym krew w żyłach pojedynku, przechyliła się na jego stronę.
Wykorzystał słaby punkt Lestrange, łaskotki. Teraz to ona leżała na plecach, przygnieciona ciężarem kuzyna, bezradnie machając rękoma, podczas gdy Draco łaskotał ją między żebrami. Walka zapewne nie prędko by się skończyła, gdyby do dormitorium nie wpadł pewien czarnoskóry ślizgon.
-Och, skończcie już z tym! Kazirodztwo wyszło z mody 3 tysiące lat temu. – zażartował Blaise Zabini, przykładając zewnętrzną część dłoni do skroni. Opierał się o framugę drzwi z typowym dla niego prowokującym uśmieszkiem.
Dopiero po chwili zauważyli, że Diabełek trzyma w ręce srebrną tacę nakrytą pasującą do kompletu pokrywą.
-A ty tu czego? – spytał Smok, podnosząc prawą brew do góry.
-Przychodzę w tej samej sprawie co Jas, postawić ci ultimatum. – odpowiedział tajemniczo.
Dziewczyna uśmiechnęła się na te słowa, z Zabinim nic nie było nudne. Za to właśnie kochali go wszyscy ślizgoni. Wstała z łóżka i poprawiła swoją czarną spódniczkę, po czym dołączyła do Blaise’a przy drzwiach.
Stali ramię w ramię, uśmiechając się łajdacko i patrząc na blondyna, który wiedział już, że czeka go pierwsze w życiu kazanie w sprawach sercowych.
-Jakie ultimatum? – zapytał, mierzwiąc swoje miękkie blond włosy.
-Albo dobrowolnie: będziesz szczęśliwy, zdobędziesz Hermionę Granger, rozkochasz ją w sobie i będziecie mieć kiedyś gromadkę równie wkurzających tlenionych dzieciaków. –zaczął Blaise, obracając tacę w dłoni.
-Albo Zabini skopie ci dupę i zostaniesz zmuszony do wcześniejszych warunków, - dokończyła Jasmine, krzyżując ręczna piersiach.
-Może jakaś trzecia opcja? Na przykład natychmiastowa Avada? – spytał ironicznie zirytowany arystokrata.
-Nie ma mowy, nie wymigasz się Malfoy! – zagroziła Jas – Po pierwsze, wszyscy ślizgoni zaczynają mieć cię dość, niszczysz swój, a tym samym i nasz autorytet! – powiedziała wskazując siebie i Zabini’ego, a czarnoskóry przytaknął. – Po drugie, zależy nam na twoim szczęściu, przestań zadręczać samego siebie! Zakochałeś się, a to nie jest żadna zbrodnia, wręcz przeciwnie. Nawet jeśli tą osobą jest mózg złotego trio! – dodała.
-Przesadzasz, to kiedyś minie. Poza tym, wcale do siebie nie pasujemy. – upierał się stalowooki.
-Chyba sobie z nas kpisz D. lecisz na Granger, jak dementor na szczęście! Taka miłość nigdy nie mija, jak się nie postarasz, to będziesz pluł sobie w brodę do końca życia. Poza tym, wy do siebie nie pasujecie? Tworzycie chyba najbardziej wybuchową mieszankę jaką znam. Lód i ogień, ciepło i zimno, biały i czarny, dzień i noc czy morze i ląd! Jesteście jak bajkowy smok i księżniczka, nie rozumiesz? Tworzycie idealną całość! – upierał się Zabini.
-To porównanie ze smokiem było nawet całkiem dobre. – stwierdził bez większego przekonania blondyn, patrząc w sufit, a 16-latka przewróciła oczami.
- Na Salazara, Draco! Jak dużej motywacji ty jeszcze potrzebujesz? Nie spodziewałam się, że jesteś aż takim tchórzem! – krzyknęła zdenerwowana.
-Spokojnie Jasmine, Smok po prostu musi w końcu pożreć swoją Herm… to znaczy księżniczkę. Mam tu coś idealnego na tę okazję! – powiedział, wskazując srebrną tacę z półkolistą pokrywą.
W tej samej chwili dziewczyna zmusiła Malfoy’a do wstania z pozycji siedzącej i wypchnęła go na środek pokoju.
Blaise natomiast, biegał w kółko wokół niego, nucąc jakąś pokręconą melodię i sprawiając wrażenie obłąkanego.
Po prawie minucie, czyli dokładnie wtedy, gdy Malfoy’owi zaczęło robić się niedobrze od wodzenia za nim wzrokiem, czarnoskóry zatrzymał się gwałtownie i podstawił srebrną tacę arystokracie pod sam nos. Ten natomiast ocenił ją krytycznym spojrzeniem.
-Panie i panowie! Przedstawiam wam najlepsze, gastronomiczne dzieło sztuki tego stulecia! Portret, idealnie ukazujący piękno modelki, której wizerunkiem kierował się artysta! Lestrange, czyń honory. – Blaise wygłosił krótką przemowę a nieźle rozbawiona sytuacją Jasmine uniosła pokrywę, odsłaniając owo tajemnicze dzieło sztuki.
Cokolwiek wyobrażaliście sobie wy, czytający to opowiadanie, jak i nasz sławny Draco Malfoy, byliście zapewne w błędzie. Oczom całej trójki ukazała się najdziwniejsza karykatura w dziejach. Hermiona Granger, bo to ją przedstawiało dzieło Sir Diabełka, była
Kanapką.
Nie ma co zagłębiać się w szczegóły tego modernistycznego portretu, warto wspomnieć, że Zabini użył smażonego bekonu jako włosy, pieczonej grzanki w roli twarzy i pokrojonej na cienkie plasterki papryczki chilli jako usta gryfonki. Tło wbrew pozorom, było soczyście zielone, miało zapewne nawiązywać do przyszłości postaci.
Jedno było pewne, Zabini dostałby za swoje dzieło ocenę Wybitną u profesor Trelawney, za „świetne połączenie stanu teraźniejszego z jedzeniową wróżbą” – oczywiście pod warunkiem, że coś takiego istniało.
Muszę ci coś przyznać Zabini, masz NAPRAWDĘ nierówno pod sufitem. – powiedział uszczypliwie Draco, na co adresat  zrobił taką minę, jakby naprawdę zabolały Go słowa przyjaciela.
Po chwili cała trójka wybuchła dźwięcznym śmiechem. Osunęli się na podłogę i usiedli ramię w ramię, opierając się o łóżko Dracona.
Śmiali się parę minut, pozbywając się w ten sposób wszelkiej frustracji.
To była pewna cecha członków, chwalebnego domu Salazara Slytherina, o której mało kto wiedział. Nieważne jak wiele złych rzeczy wydarzyło się w twoim życiu, jak mocno doświadczył cię los, czy stąpasz twardo po ziemi, a może chodzisz z głową w chmurach. Może masz wiele trosk na głowie, obowiązki z którymi nie dajesz sobie rady mimo wielkich ambicji.
W Slytherinie nigdy nie będziesz  z tymi troskami sam, tu zawsze znajdziesz oddanych przyjaciół, którzy skoczyliby za tobą w ogień. Nieważne, jak zostaną przez ciebie zniechęceni, zrobią wszystko żeby wyciągnąć cię z grobu, który sam sobie kopiesz.
Wszyscy czarodzieje, słysząc to niepowtarzalne słowo – Slytherin, myślą o sprycie, przebiegłości i ambicji. Wszyscy zapominają o tym, co liczy się dla ślizgonów najbardziej – o prawdziwej przyjaźni, która trwa przez całe życie, mimo diametralnych różnic.

Kiedy cała trójka przestała się śmiać, siedząca po środku Jasmine wstała,wspierając się na ramionach przyjaciół.
- No dobrze, wy wyrośnięte dzieciaki. Zabawa, naprawdę dobrą zabawą, ale nasz Smoczek ma chyba poważną sprawę do naprawienia.
-Och… - westchnął chłopak o którym była mowa.
-No dalej Malfoy, nie bałeś się donieść Zakonowi o swojej misji, a strach cię obleciał przed zagadaniem do dziewczyny? Robiłeś to już setki razy! – Zabini próbował go zmotywować.
„Tyle, że to nie jest zwykła dziewczyna, chłopie.”- pomyślał blondyn.
W jednej chwili, Draco zebrał się w sobie i postanowił zrobić to, czego tak się bał, a co przyprawiło jego przyjaciołom powodów do irytacji i zmartwień.
„Nie jestem tchórzem tylko Smokiem. Oby to wypaliło!” – stwierdził w myślach, po czym wstał i powiedział:
-Zrobię to. Tylko dajcie mi już święty spokój, OK.?
Jasmine rzuciła mi się na szyję z radości.
-Mój odważny kuzynek, jestem taka dumna! – dała mu buziaka w policzek, a Blaise poklepał go po ramieniu.
Draco wygonił przyjaciół z pokoju, po czym zajął się poprawą swojego wyglądu.
Malfoy nie wyglądający bosko?
Nie ma mowy, zwłaszcza jeśli ma zaimponować twej niezwykłej dziewczynie!
Tymczasem Jasmine i Blaise zeszli po schodach do Pokoju Wspólnego, szepcząc sobie na ucho śmieszne uwagi dotyczące ich przyjaciela, tłumiąc co chwila wesoły chichot. W pomieszczeniu panowała martwa cisza, mimo że był prawie pełen. Widać, ślizgoni mieli przed chwilą niezłe słuchowisko.
Jednak przyjaciele udali, że nie zdają sobie z tego sprawy i dalej dyskutując szeptem usiedli na ich stałym miejscu – dużej, eleganckiej sofie, której tapicerka przypominała zielone łuski węża. Było to miejsce zajmowane przez „najważniejszych” ślizgonów.

Parenaście minut później, kiedy nasz kochany blond arystokrata stwierdził, że wygląda przyzwoicie, zszedł do Pokoju Wspólnego, rozmowy całego domu nagle się ożywiły.
Zachowywali pozory nieświadomych tego, co wydarzyło się chwilę temu, mimo że Draco doskonale zdawał sobie sprawę jak bardzo resztę ślizgonów ciekawi jego życie prywatne.
Spojrzał na pięcioosobową grupkę która siedziała teraz przy kominku, uśmiechając się tak, jakby dopiero co przefarbowali włosy Naczelnego Postrachu Hogwartu na buraczkowo, i byli bardzo z siebie zadowoleni.
Kiedy ruszył w stronę kamiennej ściany, natychmiast napotkał się z reakcją owej grupki.
Przyjaciele skandowali jego imię krzycząc : Draco Malfoy! Draco Malfoy!, a Jasmine i Matthew zaczęli krzyczeć : Uda ci się Smoku!.
Chłopak uśmiechną się pod nosem, tym sławnym w całym magicznym świecie emanującym pewnością siebie półuśmiechem.
„Mi ma się nie udać? Nigdy w życiu!”- krzyczała jego ambicja.

Przygotujcie się, bo Draco Malfoy powrócił w nowej, lepszej odsłonie do świata żywych!

~*~
Czekam na komentarze kochani czytelnicy!

Love, Jasmine Lestrange  :*

34 komentarze:

  1. masz bardzo fajny styl pisania, oby tak dalej, czekam na następny rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuje, postaram si3 jak naszybciej napisać koljny rozdział ;)
      Pozdrawiam,
      Jasmine ;)

      Usuń
  2. Po pierwsze - nie wiem, jak mam dziękować za dedykację! To piękny gest i jestem po prostu wzruszona :) Dziękuję Ci, dziękuję, dziękuję!!! :)
    Po drugie - kurczę, Twoje opowiadanie z każdym rozdziałem jest lepsze! Nie jestem w stanie się nie uśmiechać, czytając je! Masz świetny styl, wciągasz czytelnika, a jednocześnie rozśmieszasz! A uwierz mi, rozśmieszyć człowieka jest dużo trudniej, niż go zdołować (dlatego uważam, że komedia jest gatunkiem bardzo niedocenianym!). A ty jesteś mistrzynią wywoływania uśmiechu!
    Twoimi bohaterami już się tyle razy zachwycałam... ale nie mogłabym nie napisać tego po raz kolejny - są genialni! A najfajniejsze jest to, że są nie tylko świetni każdy z osobna, ale i razem. Stworzyłaś im piękną relację, przyjaźń, która wydaje się taka naturalna... Mam wrażenie, jakbym czytałam o prawdziwych ludziach! A Smok i Jas... Ah, chciałabym być taką Jas i mieć za kuzyna Draco <3 Albo może wolałabym być Hermioną... :D No właśnie, zakochany Draco! Ludzie często piszą to tak, że jest niezwykle naciągane. Ale nie tu. W tym opowiadaniu zakochany Draco jest tak samo cudowny, jak niezakochany Draco :) Jest po prostu sobą i to się liczy!
    Mój ulubiony tekst z tego rozdziału? O Ślizgońskiej przyjaźni :) Pięknie to opisałaś i wiesz co? Nigdy bym nie zgadła, bo tylko ty potrafisz to tak pięknie opisać ;) Tak, taka przyjaźń musi trwać wiecznie... nie da się nie wierzyć takim słowom!
    Jedyna sugestia, jaką mam "tchórz" przez ó, nie u :)
    Ah, i jeszcze jedno... lecę na twoje opowiadanie jak Dementor na szczęście! :D
    Czekam niecierpliwie na ciąg dalszy, muszę zobaczyć jak Smok zdobywa swoją księżniczkę!
    Buziaki i dziękuję za poprawę humoru Twoją twórczością :*

    P.S Akcja z kanapkami zapowiadała się świetnie, ale nie sądziłam, że będzie AŻ TAK DOBRA! ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kochana Popielatte,
      #1 - nie masz za co mi dziękować, to ja powinnam dziękować tobie za bycie taką kochaną przyjaciółką. ;*
      #2 - dziękuje :D ja mistrzem uśmiechu? No ciekawe, ciekawe xd
      Masz rację, bardzo staram się, by moje postacie były autentyczne i miały nietuzinkowy charakter. :P
      Och, ja też chciałabym być jak moja główna bohaterka i mieć takiego kuzyna i przyjaciół. Kurcze, rozmarzyłam się :P Och, to trudne, żeby autentycznie przedstawić tak barwną postać jak mój kochany Malfoy.. z innymi ślizgonami było latwiej, bo albo są wytworem mojej wyobraźni, albo Rowling nie poświęciła im za dużo uwagi. ;)
      Ślizgońska przyjaźń - naprawdę mało kto o tym pamięta, ale ja jako przykładna ślizgonka o tym nie zapominam :>
      Wredny tchórz, nigdy nie pamiętam jak się go pisze, sorry. ;*
      Kanapka, mówiłam że będzie świetna! Haha
      Mam nadzieję, że z twoim samopoczuciem już lepiej ;)
      Buziaki,
      Producent twojego szczęścia dementorku. ♥

      Usuń
    2. Co do ślizgońskiej przyjaźni... świetnie się składa, że obie jesteśmy ze Slytherinu, czyż nie? :> :)

      Usuń
    3. Ależ oczywiście moja ślizgonko. ♥ ^^

      Usuń
  3. Łohoho! Co za cudo *.*
    Bardzo podoba mi się sposób w jaki ukazujesz Ślizgonów. :) Zawsze wyobrażałam ich sobie całkiem inaczej, a taka zmiana jak najbardziej mi odpowiada ; )
    No i relacja między Draco a Jasmine (pisałam już, że to piękne imię?) jest jak dla mnie świetna!
    Jestem zwolenniczką Romione, ale Dramione idealnie pasuje do Twojego opowiadania. :)
    Chwała Ci za to wszystko co stworzyłaś! Jest naprawdę sporo potterowych fanfiction, ale Twoje mnie urzekło jak żadne <3
    Trzy razy tak, gratulacje, wygrałaś 100 tysięcy! :D
    + "tchórz", nie "tchurz". Ale nie będę się już czepiać ;p
    Mystery :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuje! :*
      Jako ślizgonka, moim obowiązkiem jest stawiać ich w jak najlepszym świetle, a tak serio, to po prostu warto docenić to, jacy są niesamowici.. ;)
      Miło, że podoba ci się imię, po spolszczeniu brzmi 'jaśmina', czyli tak jak moje własne. :>
      Woah, wygrałam 100 tysięcy! XD Szał
      Buziaki,
      Jas <3

      Usuń
  4. Portret Hermiony był po prostu mistrzowski... Ta wyobraźnia twórcy... No, nic dodać, nic ująć... Bekon. Mmm... :D
    Twoje opowiadanie jest jak narkotyk. Zaczynasz czytać, a potem chce się więcej i więcej i więcej...
    "Lecę na to jak dementor na szczęście" idealnie opisuje mój stosunek do twojej twórczości *.* A poza tym, ten tekst jest wybitny.
    Już się nie mogę doczekać sceny Smok vs. Księżniczka.
    A w ogóle, to Draco jest taki słodki, powiedziałabym nawet, że lepszy niż malinki... xD
    Ach... CUDO.
    Nooo, mam nadzieję, że już niedługo dostanę kolejną dawkę mojego narkotyku<3
    Pozdrawiam,
    El.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moja ty narkomanko! Zrobię wszystko, żebyś nie musiała być na głodzie. ;* Kolejny rozdział? Zaraz się za niego zabieram :D
      Smok zawsze słodki jak malinki, a nawet bardziej, zgadzam się. Myślę, że w kolejnym rozdziale znajdą się podobne wybitne teksty, ale nic nie obiecuje!
      Pozdrawiam lecącą na moje opowiadanie, jak dementor na szczęście,
      Jas
      xoxo

      Usuń
    2. Hura! Kolejna dawka mego narkotyku już w trakcie tworzenia<3 Me szczęście nie zna granic. Świat stał się piękniejszy<3
      Czy podasz mi jakąś przybliżoną datę publikacji?

      Pozdrawiam cię mistrzu:*
      El.

      Usuń
    3. Hahaha.. jaki tam ze mnie mistrz.pff xd
      Postaram się napisać kolejny rozdział do przyszłego tygodnia, ale szkoła nie rozpieszcza ;__;
      Do tego czasu 3maj się narkomanko,
      Jas ♥

      Usuń
    4. Postaram się dać radę do przyszłego tygodnia. Wiem jak jest ze szkołą, tak, że życzę powodzenia:*

      Usuń
  5. Hhahaha ♥ " lecisz na Granger, jak dementor na szczęście!"
    Opowiadanie naprawdę niezwykłe , miałam ubaw czytając to .
    Draco, Draco ! Uda Ci się ♥
    Czekam na nn

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha, bardzo ci dziękuje za ten komentarz, moja słodka Ginny. ♥

      Usuń
  6. O . Widzę ze mój komentarz się nie do dal ;c no to tak: świetne opowiadanie. Czyta się bardzo fajnie ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Bardzo fajnie piszesz! !!!!!!!!!!!!! Czekam na dalsze części :* / Kasia Dumbledore

    OdpowiedzUsuń
  8. Jejkuu *0*
    Najlepsze Dramione, nie najlepszy ff jaki spotkałam Masz talent dziewczyno :3
    Nie mogę się doczekać kolejnej części
    Jasmine jest bardzo intrygującą postacią. Ciekawi mnie jak potoczą się jej losy *.*
    Tyle osób się nią interesuje...
    Dziękuję, za to że piszesz coś tak wspaniałego. Pisz dalej, bo masz dla kogo :**

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeju, bardzo miło mi to słyszeć. :*
      To cudowne uczucie, mieć dla kogo pisać! Dziękuje. :3
      Jasmine :)

      Usuń
  9. cudowny, niecierpliwie czekam na następny ! ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Jas! ja się będę czepiać! TCHURZ?! kobieeeeto xD
    i najbardziej mi utkwiło w głowie ciągłe powtarzanie słowa "arystokrata". przestań go nadużywać, proooooszę <3
    a poza tym....
    To niczego się więcej nie mogę doczekać, bo chociaż nie lubię Dramione, to fajnie mi się czyta ;)
    buziaki :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuje ty moja wybredna krytyczko ♥ a kiedy będzie rozdział u cb, co? :P
      Jasmine ;*

      Usuń
  11. Ohhhhh jak ja cię kocham dziewczyno <3 przez ciebie zakochałam się w Draconie jeszcze bardziej,ale on woli Herm ;< no trudno będę umierać cicho płacząc;c

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przepraszam! XD
      Za karę będę płakać cicho umierając. ;3
      Jas

      Usuń
  12. Ohhh....
    Rozdział naprawdę świetny. Bardzo podobał mi się fragment w pokoju Drakona. Czekam z niecierpliwością na następny :*

    P.S. Ponownie zapraszam do mnie :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Olciu, ja wiem, jestem okropna i jeszcze do ciebie nie wpadłam, ale wiedz, że mam ostatnio naprawdę dużo na głowie. Kolejka linków w spmie ciągle rośnie a ja nie mam nawet czasu żeby napisać kolejny rozdział. Obiecuje, że w ten weekend postaram się ciebie odwiedzić! </3
      Buziaki,
      Jasmine

      Usuń
  13. Piszesz super, już nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału :*

    OdpowiedzUsuń
  14. Doprawdy nie mam pojęcia co napisać, bo wszystko za mnie powiedziały już Elena i Popielatte ;D I ty przepraszam narzekasz, że nikt nie czyta i nie komentuje?! No to w takim razie, ja mam chyba coś z oczami i powiem nawet, że ktoś tu chyba jest w doskonalej formie czy jak to tam nazwać ;D
    Świetnie Ci wyszedł ten rozdział.. i oczywiście długi, a jak wiedz (chyba) jak jestem takich zwolenniczką, więc.. omomomo^^
    Tak, Elena ma rację, opowiadanie jest jak narkotyk, a ja i Elena się uzależniłyśmy.. :D I no oczywiście jestem szczęśliwa, że kolejny rozdział będzie niebawem :D
    Wybacz za taki krótki i w sumie chaotyczny komentarz.. wiem, że za dużo nie powiedziałam i że jest dopiero 5 po południu, ale ja naprawdę padam -.- i nie wiem dlaczego, ale wydaje mi się, że tamten rok był lżejszy od tego xD
    Pozdrawiam Cię ciepło kochana :D
    Toori ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hah.. ja też ostatnio nie mam pojęcia co pisać... a z Popielatte to normalne, ona zawsze bardzo dobrze WSZYSTKO opisuje xd
      Mam dwie narkomanki, jak uroczo! *.* hahah...
      Ja narzekam? Czasami :P
      Wybaczam, don't you worry :* mam tak samo... Piotrkowska jest zaaa długa xd
      Pozdrawiam równie ciepło bejbe,
      Jasmine ♥

      Usuń
  15. Boże cudowne <333 Chcę więcej! ;**

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haa.. Bella dziękuj Arianie ♥ czeka na twójo Ginny. :D

      Usuń