Wiecie że was kocham?
Wszystkich którzy czytają!
400 wyświetleń - jestem w szoku, nie sadziłam że ktokolwiek będzie czytał, a tu proszę! Najbardziej dziękuje tym którzy komentują, bo ważne jest dla mnie co sądzicie o tym opowiadaniu i moich pomysłach. Mam dla was w prezencie, taaaką śliczną przeróbkę piosenki:
Dziękuje i pozdrawiam,
Jasmine <3
środa, 24 lipca 2013
wtorek, 23 lipca 2013
Rozdział 2 - konfrontacja i zemsta
-Malfoy, ty pajacu! Wracaj tu! Co ty sobie wyobrażasz?!- Jasmine, wyraźnie spanikowana, krzyczała na niego zza drzwi przedziału, jednak widząc, że nic tym nie wskóra oparła się o szybę przy wejściu, jednocześnie głośno wypuszczając powietrze z płuc.
Dopiero teraz przyjrzała się swoim "towarzyszom w męce", było to dwóch chłopaków, jeden o kruczoczarnych włosach, w okularach za którymi kryły się piękne szmaragdowe oczy, drugi - rudzielec, z piegami i wodnistymi, niebieskimi oczami. Towarzyszyła im jeszcze brązowowłosa dziewczyna, była bardzo ładna, a Jasmine wydawało się że już widziała ją na jakimś zdjęciu, które znalazła w rzeczach swojego "kochanego braciszka", to znaczy kochanego do niedawna, bo tym wybrykiem zdecydowanie przesadził!
Ona mu się jeszcze odwdzięczy! Jednak swoje plany zemsty musiała odłożyć na później, bo sytuacja w której się znalazła była niepokojąca.
-Zgadując po spaczonym poczuciu humoru, mojego stukniętego kuzyna, jesteście gryfonami, co nie?- zapytała zdezorientowaną trójkę.
-Tak. -odpowiedział niezbyt uprzejmie rudy, widać było że nie przepada za Draconem.
"No to jestem jedną noga w grobie, SUPER! Dzięki smoczku!"-pomyślała młoda Lestrange.
-Zaraz, zaraz, powiedziałaś kuzyn?- zreflektowała się starsza dziewczyna.
-Mhm...-"to leżę" pomyślała.
Rudy i gryfonka patrzyli na nią, jak na kosmitę, natomiast czarnowłosy przyjrzał się jej uważnie, a potem uśmiechną szelmowsko, co nie uszło uwadze Jasmine. "Może jednak przeżyję" pomyślała z nadzieją.
-A kim wy jesteście?
-Nie wiesz?! Jak to możliwe? Przecież nas znają chyba wszyscy!- Parskną śmiechem rudzielec, a starsza brunetka skarciła go wzrokiem.
-Przepraszam za niego,- uśmiechnęła się przyjaźnie podając dłoń młodszej dziewczynie.- ja nazywam się Hermiona Granger, to -wskazała na piegowatego chłopaka- Ronald Weasley, natomiast nasz przyjaciel nazywa się..
-Harry Potter. - skończył za gryfonkę okularnik, jednocześnie wstając i witając się z Jasmine należycie.- A ty to?
"CHOLERA CHOLERA CHOLERA! Ja go nie zabiję, ja go WYPATROSZĘ! Zbawca świata, Granger która nienawidziła mojej matki i Weasley - trzy osoby których boję się bardziej niż powrotu Voldemorta, no Smoku, szykuj się na ścięcie!" - Myśli w jej głowie biegły jak szalone, uspokoił ją fakt, że Harry jest chrześniakiem jej wuja, wydawało jej się także, że świetnie wie z kim się wita. "Raz jednorożcowi śmierć." Pomyślała, szykując się na wszystkie możliwe reakcje.
-Nazywam się Jasmine... Lestrange.
-CO?!-panujący w przedziale spokój przerwał krzyk Hermiony i Rona. Natomiast Potter uśmiechną się do niej pocieszająco.
Dopiero teraz przyjrzała się swoim "towarzyszom w męce", było to dwóch chłopaków, jeden o kruczoczarnych włosach, w okularach za którymi kryły się piękne szmaragdowe oczy, drugi - rudzielec, z piegami i wodnistymi, niebieskimi oczami. Towarzyszyła im jeszcze brązowowłosa dziewczyna, była bardzo ładna, a Jasmine wydawało się że już widziała ją na jakimś zdjęciu, które znalazła w rzeczach swojego "kochanego braciszka", to znaczy kochanego do niedawna, bo tym wybrykiem zdecydowanie przesadził!
Ona mu się jeszcze odwdzięczy! Jednak swoje plany zemsty musiała odłożyć na później, bo sytuacja w której się znalazła była niepokojąca.
-Zgadując po spaczonym poczuciu humoru, mojego stukniętego kuzyna, jesteście gryfonami, co nie?- zapytała zdezorientowaną trójkę.
-Tak. -odpowiedział niezbyt uprzejmie rudy, widać było że nie przepada za Draconem.
"No to jestem jedną noga w grobie, SUPER! Dzięki smoczku!"-pomyślała młoda Lestrange.
-Zaraz, zaraz, powiedziałaś kuzyn?- zreflektowała się starsza dziewczyna.
-Mhm...-"to leżę" pomyślała.
Rudy i gryfonka patrzyli na nią, jak na kosmitę, natomiast czarnowłosy przyjrzał się jej uważnie, a potem uśmiechną szelmowsko, co nie uszło uwadze Jasmine. "Może jednak przeżyję" pomyślała z nadzieją.
-A kim wy jesteście?
-Nie wiesz?! Jak to możliwe? Przecież nas znają chyba wszyscy!- Parskną śmiechem rudzielec, a starsza brunetka skarciła go wzrokiem.
-Przepraszam za niego,- uśmiechnęła się przyjaźnie podając dłoń młodszej dziewczynie.- ja nazywam się Hermiona Granger, to -wskazała na piegowatego chłopaka- Ronald Weasley, natomiast nasz przyjaciel nazywa się..
-Harry Potter. - skończył za gryfonkę okularnik, jednocześnie wstając i witając się z Jasmine należycie.- A ty to?
"CHOLERA CHOLERA CHOLERA! Ja go nie zabiję, ja go WYPATROSZĘ! Zbawca świata, Granger która nienawidziła mojej matki i Weasley - trzy osoby których boję się bardziej niż powrotu Voldemorta, no Smoku, szykuj się na ścięcie!" - Myśli w jej głowie biegły jak szalone, uspokoił ją fakt, że Harry jest chrześniakiem jej wuja, wydawało jej się także, że świetnie wie z kim się wita. "Raz jednorożcowi śmierć." Pomyślała, szykując się na wszystkie możliwe reakcje.
-Nazywam się Jasmine... Lestrange.
-CO?!-panujący w przedziale spokój przerwał krzyk Hermiony i Rona. Natomiast Potter uśmiechną się do niej pocieszająco.
~*~
tymczasem u Dracona
Od 5 minut, Smoka wręcz zżerały wyrzuty sumienia, nie był pewien, czy nie przesadził. Łasic był przecież zdolny do wszystkiego! Wierzył w dobroduszność Harrego, około miesiąc temu Malfoy i Potter pogodzili się, ich relacje można było nazwać teraz wręcz koleżeńską.
Draco parę razy nawet odwiedził Bliznowatego i Syriusza, oczywiście mało kto wiedział o tym przełomie w relacjach śizgon-gryfon&Black. Miał cichą nadzieję, że jego wuj uprzedził Pottera, o istnieniu córki Bellatrix, i o jej stosunku do wojny.
Pozostawała jeszcze Granger, miała na pewno uraz do rodu Lestrange, ale wierzył w jej dobroć.
Hermiona była przecież mądra, miła, tolerancyjna, nieoskarżająca, śliczna, ma takie piękne oczy... Zaraz! Co to miało do rzeczy? - Pokręcił głową zrezygnowany własnymi myślami.
"Jasmine jest właśnie zamknięta w jednym przedziale z Łasicem, a ty myślisz o oczach Granger?! Co z tobą Smoku?"
Westchną, pozostawało mu odczekać jeszcze parę minut, i zobaczyć jak się sprawy mają w tym nieszczęsnym przedziale.
~*~
wracamy do Jasmine
-Jesteś Lestrange? Z TYCH Lestrange?!-krzyczał Ronald, podczas gdy Hermiona patrzyła na nią ze smutkiem w oczach, polubiła Jasmine gdy tylko zobaczyła jak wrzeszczy na Fretkę, i myślała że się zaprzyjaźnią. Teraz pewnie okaże się, że Jasmine nienawidzi Szlam, i urządzi jej piekło z życia. -"Ato miał być spokojny rok" pomyślała.
-Tak, niestety z tych Lestrange. Przepraszam was, ale ja wcale nie jestem taka jak...
-Taka jak kto? Twoja parszywa matka?! Ojciec śmierciożerca?! Na pewno jesteś taką samą kreaturą jak Oni!!-krzyczał Ron.
-Nie! Ja nie jestem i nigdy nie byłam śmierciożercą, to nie moja wina że wychowałam się w takiej rodzinie!
-Nie twoja wina?! NIE?! To przez was zginęło tyle ludzi, to twoja matka torturowała Hermionę!
-Ron, przestań!-Powiedział Harry.- Ona naprawdę jest inna od Bellatrix! Jest taka jak Syriusz.
-A skąd ty to wiesz Harry? Przecież jej nie znasz!- Ron nie odpuszczał łatwo.
Jasmine zaszkliły się oczy, nie chciała być ciągle oskarżana. Miała już dość tego, że ludzie oceniali ją po tym, jacy byli jej rodzice. Czemu nikt nie rozumiał że ona może być inna? Ma prawo do życia tak samo jak inni! Bez oskarżeń i plakietek z przezwiskami "Śmierciożerczyni" czy "rasistka".
Hermiona, która uznała że Jasmine ma szczere intencje i słowa Rona ją ranią postanowiła wkroczyć do akcji."Może rzeczywiście jest tak jak mówi Harry, nie można jej oceniać po pochodzeniu, wtedy nie różniliśmy się niczym od tych, z którymi walczyliśmy!"
-Ron, przestań! Harry na pewno nie mówił by tak, gdyby nie miał dowodów! Trzeba dać jej szansę.-Powiedziała i spojrzała z niepokojem na Jasmine, która uśmiechnęła się do niej niepewnie. Hermiona była pewna, że to szczery uśmiech, znała się na ludziach jak mało kto.- Harry skąd wiesz że jest taka jak Syriusz?-zwróciła się do chłopca z blizną, widząc że Ron już się trochę uspokoił.
-Właśnie od niego, dzisiaj zanim się spotkaliśmy na peronie, Syriusz powiedział mi że do Hogwartu dołączy jego, jak się wyraził "ulubiona siostrzenica".-Powiedział uśmiechając się przelotnie do Jasmine.
-Ulubiona?-Spytał zbity z tropu rudy, spoglądając pytająco na dziewczynę.
-Tak, Syriusz i ja spędzamy ze sobą weekendy. Mamy bardzo dobrą relację.-wytłumaczyła, widząc pytające spojrzenie gryfonów.
-To dlatego znikał! A ja nie dałem rady nic z niego wyciągnąć, pewnie bał się mojej reakcji.- wyszczerzył się Harry.
-Możliwe, czasami potulny z niego psiak.-zażartowała Lestrange, i cała czwórka parsknęła śmiechem.
Atmosfera zdecydowanie się rozluźniła. Gryfoni szybko zauważyli, że poza wyglądem, jedyne co kojarzyło im się z Rudolfem lub Bellą , to naszyjnik, w kształcie czaszki ptaka, który był pewnie pamiątką po matce.
Porozmawiali jeszcze chwilę, w ramach lepszego poznania siebie nawzajem, gdy nagle temat zszedł na Malfoya.
-Ja się jeszcze na nim odegram! Zobaczycie!- utwierdzała ich w tym przekonaniu Jasmine.
-Masz już jakiś plan?-spytał rozbawiony Harry. Bardzo ją polubił, i był ciekawy jej pomysłu.
Jasmine zamyśliła się..i wpadła na genialny pomysł! Wykorzysta jego czuły punkt, Draco był chyba kretynem, że tego nie przewidział!
-Właściwie...-powiedziała mierząc Hermionę ciekawskim spojrzeniem, po czym roześmiała się w taki sposób, jak robiła to Bellatrix.-Merlinie! Przepraszam was, stare przyzwyczajenie z tym śmiechem, zazwyczaj brzmi inaczej jak nie udaje!
-Nie szkodzi, to co to za plan?-spytał rudzielec.
-Sami się przekonacie jak ten pajac tu przyjdzie, zaraz minie 9 minut od kiedy mnie tu zamkną więc do dzieła!-powiedziała klaszcząc w dłonie z zadowolenia"Ojj, Smoku. Szykuj się, bo twój mały(ogromny) sekrecik wyjdzie na jaw!"Pomyślała dziewczyna.
~*~
Draco nie mógł już doczekać się, żeby zobaczyć co z jego kuzynką. Minęło już 8 i pół minuty więc doszedł lekko zdenerwowany do przedziału "złotego trio". Jednak zupełnie nie spodziewał się, że zobaczy kiedyś Harrego obejmującego po bratersku ramieniem jego kuzynkę, przyjaźnie nastawionego do niej rudzielca, siedzącego naprzeciwko i żartującą z nią Herms. Widok gryfonki na chwilę odjął mu mowę. "Czy ona musiała być nie dość że inteligentna, to jeszcze taka pociągająca?! Merlinie coś ty ze mną zrobił? To dziewczyny zawsze ulegają mi, a nie na odwrót!" Szybko otrząsną się z szoku.
-No to widzę że dogadujesz się z gryfonami jak z rodziną.-Zironizował ślizgon, gdy Jasmine wybuchnęła śmiechem na słowa Hermiony.
-Nie zagalopowałeś się przypadkiem? Nic nie wiem o twoich oświadczynach.-odcięła się jego kuzynka.-Jak dobrze że już jesteś! Muszę coś obwieścić, a ciebie nie może przy tym zbraknąć! Muszę widzieć twoją minę.-Jasmine była wyraźnie podekscytowana swoim pomysłem.-powiedz, za ile zniknie zaklęcie z drzwi?
-Za niecałą minutę.-odpowiedział bez namysłu.
-Och, powinno wystarczyć.-powiedziała klaszcząc w dłonie.-Ekhm! Proszę całą czwórkę o uwagę, mam zamiar opowiedzieć wam piękną bajkę, o pewnym Smoku.-mówiąc to zerknęła na Dracona, który wyraźnie próbował zrozumieć o co jej chodzi.
-Był sobie kiedyś pewien Smok,
co zioną ogniem jak mało kto.
Znany był ze swojego serca,
a raczej jego braku,
Ile to zranił już nieboraków!
Co darzyły go,
uczuciem nie z tej ziemi!
Lecz spotkał raz dziewczynę,
która wszystko mogła w nim zmienić!
-Jasmine!- Draco wiedział już do czego dąży dziewczyna i zaczął szarpać się z drzwiami.
-NIE przerywaj mi Smoczku, to nie przystoi arystokratom.-odpowiedziała mu.
I tak też się stało,
Smoka porządnie zbesztano,
Jednak ten nie przeją się nienawiścią
która biła z dziewczyny serca,
bo od jakiegoś czasu,
Była jego marzeń częścią.
-Jasmine, ostrzegam cię!-warkną, wściekły na siebie że rzucił to przeklęte zaklęcie klejące.
-Cicho Smoku! My tu słuchamy bardzo ciekawego wierszyka!-zażartował Potter, który także załapał o co chodzi Jasmine.
-I mimo że smok uczucia doznał
to tego nie pokazał,
zamiast być milutki,
wredny jak dla mało kogo,
dla dziewczyny się okazał.
Bo smok ten miał serce,
lecz nie wiedział co z nim począć,
więc za taktykę obrał sobie końskie zaloty!
Stąd wzięły się upadki i wzloty,
na drodze do...
-Jasmine skończ bo nie ręczę za siebie! Obiecuję! Zrobię wszystko co mi każesz tylko nie mów!-Krzykną Malfoy nadal walczący z drzwiami, z których czar powoli się zmywał.
-Wszystko?-spytała, a Dracon przytakną.
Dziewczyna tylko wzruszyła ramionami i obróciła się z powrotem twarzą do swojej "widowni", a trójka Gryfonów ledwo hamowała spazmy śmiechu które wywoływała u nich ta cała sytuacja.
-na drodze do serca dziewczyny, co nazywa się He...- niestety Jasmine nie było dane wyjawić do końca imienia i nazwiska wybranki "Smoka o kamiennym sercu", gdyż Malfoyowi udało się otworzyć drzwi. Wpadł do środka i zatkał jej usta dłonią.
-Ostrzegałem!-krzykną, na co dziewczyna tylko się zaśmiała.
-Żegnam.-warkną Draco w stronę chłopków i kiwną głową Granger, po czym wyniósł Jasmine na korytarz.
Szli w milczeniu, mijając przy tym grupkę ciekawskich uczniów z sąsiednich przedziałów którzy słuchali z zaciekawieniem wiersza Lestrange.
Weszli do przedziału w którym Teodor i Blaise właśnie kłócili się z Julie o to kto wygra tegoroczne Mistrzostwa Świata w Quidditchu.
-Kiedy mówię wam że Kruki rozniosą Har...Jasmine! Ty żyjesz!-krzyknęła uradowana Julie, na widok przyjaciółki.
-No co ty? Okazało się że Gryfki to niezłe towarzystwo, jak ma się dobrą opinię u Syriusza.
-Lwom do psów niedaleko.-zażartował Blaise, na co wszyscy zaczęli się śmiać. No prawie wszyscy... Draco dalej zabijał kuzynkę wzrokiem.
-A ty co taki poważny Smoku?-zagadną Blaise.
-Jeśli chcesz wiedzieć Zabini, to strasznie ubolewam nad tym że Gryfki nie odcięły języka tej małej smarkuli, przydałoby się go trochę skrócić.-warkną, już nieco spokojniejszy i opadł na wygodne siedzenie.
-Taa jasne, a przyszłym ojczymem Zabinich będzie Tryton. Coś ty mu zrobiła?-szepną jej do ucha Teo.
-Nic takiego, powiedzmy że zemściłam się na nim w iście ślizgońskim stylu. I to rymując.-powiedziała pokazując Tedowi język, na co ten uśmiechną się i potargał jej włosy, mrucząc pod nosem coś w rodzaju "dobra dziewczynka, po prostu stworzona dla M".
Kim był M?
Jasmine nie miała pojęcia, ale czuła że niedługo się dowie.
Reszta podróży minęła brązowowłosej na plotkowaniu z Julie, przekomarzaniu się z Teodorem i wybuchaniu co chwila śmiechem, przez żarty spółki Smok&Diabeł.
~*~
Proszę o brawa, bo dodaję rozdział dzisiaj, mimo że miał być NAJWCZEŚNIEJ jutro :P
Mój nowy sukces - 5 stron! Zaszalałam, chciałam w tym rozdziale dodać jeszcze Tiarę Przydziału, poznanie nowych i wieczór w pokoju wspólnym, ALE ... nie wyszło :/
Mówi się trudno, dodam w następnym a teraz ... BŁAGAM O WASZE OPINIE!
To dla mnie naprawdę ważne, żeby były jakieś komentarze, wasz rekord to 2 (nie licząc moich odpowiedzi) ale ja myślę że stać was na więcej!! :D
Ps.Jak wam się podoba muzyka?
Pozdrawiam ,
Jasmine <3
poniedziałek, 22 lipca 2013
Rozdział 1 - teorie
Młoda brunetka została brutalnie obudzona łomotaniem w drzwi wejściowe, które słychać było pewnie nawet w lochach dworu Lestrange. Hałas nie ustawał, więc jedyne co jej pozostało to zwlec się z łóżka i otworzyć natrętowi, no bo kto normalny, na Merlina (!), przychodzi z wizytą o w pół do ósmej rano?!
Otworzyła drzwi, krzycząc po drodze coś w rodzaju -"Zaraz!, Salazarze zlituj się!!, JUŻ!!!", ale szybko urwała swoje wywody gdy zobaczyła jej "gościa".
-Malfoy?! Co ty tu do cholery robisz? - zapytała grzecznie dziewczyna.
-Po nazwisku, to po pysku Jasmine.- odpowiedział blondyn, jednocześnie wchodząc do holu.
-Och, przepraszam. W takim razie po co tu jesteś DRACO? Nie mogłeś wytrzymać jeszcze parę godzin żeby mnie zobaczyć?- Spytała z nutką ironii w głosie.
-Ależ oczywiście, i co jeszcze? Spędzać czas z tobą to jak dostać Crucio.
-Bardzo miło mi to słyszeć, ale powiesz w końcu co tu robisz, i to o wpół do ósmej? Bo jak sądzę ploteczki z herbatą w roli głównej nie wchodzą w grę.- Odgryzła się , jednocześnie pokazując na koniec język kuzynowi.
-Maniery mała, jestem tu bo zbieram cię na pociąg do Hogwartu, geniuszu. A znając ciebie, jeszcze nie zaczęłaś się pakować. - Powiedział, lekko znudzony, ale widać było że bawi go cała ta sytuacja.
Dracon i Jasmine, często sobie dogryzali, przyjaciele byli świadkami tysięcy kłótni, między tą dwójką. Prawda była taka że naprawdę bardzo się lubili, traktowali jak rodzeństwo. Tyle że trochę sarkazmu jeszcze nikomu nie zaszkodziło, prawda?
-Widzisz, jak ty mnie znasz! Pozwól że ja się spakuje, a ty możesz zająć się w tym czasie Bell.
Jak na zawołanie przez drzwi od salonu wbiegł czarny spaniel, i zaczął domagać się pieszczot od blondyna.
-Tylko się pośpiesz, pociąg odjeżdża o 10.- rzucił w stronę wspinającej się po schodach Jasmine.
Ta tylko uśmiechnęła się pod nosem i zniknęła za drzwiami do pokoju.
Zaklęcie zwiększająco-zmniejszające zrzucone na kufer w zeszłym roku, okazało się niezawodne, niczym Hermiona na transmutacji ( i chyba wszystkich innych przedmiotach).
2 godziny później dwójka młodych czarodziejów aportowała się już w zaułek przy dworcu.
Szli przez kolejne perony mijając dziesiątki Mugoli, niezdających sobie nawet sprawy z tego że istnieje na Ziemi coś tak niesamowitego jak Hogwart, czy peron 9 i 3/4.
Ciszę panującą między dwójką nastolatków przerwał dziedzic Malfoyów.
-Kto zajmie się dworem Lestrange, kiedy będziemy w Hogwarcie?
-To chyba oczywiste, że skrzaty domowe. Wyjęłam im pieniądze ze skarbca na opłacenie rachunków.- odpowiedziała bez zainteresowania, jej uwagę bardziej przyciągała śpiesząca się na pociąg grupka mugoli. Zawsze fascynowało ją, jak większość świata radzi sobie bez pomocy magii.
-A Bell, poza tym głupszego imienia nie było?
Jak on lubił ją irytować! Jak nikogo innego, no może nie zupełnie, była jeszcze jedna osoba, tylko że Jasmine go lubiła, a Ona? Nie znosiła go, unikała jak ognia, a szkoda. Żałował, cholernie żałował tego, że nigdy nie pokazał co naprawdę o niej myśli, nie dał ujawnić się emocjom które w nim wywoływała. Słowa Jasmine przywróciły go do rzeczywistości, i to w samą porę, bo jeszcze chwila a Ognista Whiskey, którą miał zamiar przemycić do szkoły, zapoznała by się ze ścianą mięzy peronem 7 a 8.
-Nie jest wcale głupie! To było jedno z przezwisk mamy! A zajmie się nią wujek Syriusz, wiesz że ma podejście do psów jak mało kto. - mrugnęła do niego.
-Taaa.. w każdej chwili może zamienić się podobnego czworonoga dla rozrywki.- stwierdził wyraźnie zamyślony.
-Heej! Ziemia do Draco! O czym tak zawzięcie myślisz co? Nie obraziłeś Syriusza, ani nie powiedziałeś żadnej zgryźliwej uwagi na temat podobieństw między moim psem a Bellą! - widać było że Malfoy zbił ją z tropu.
-Nie mam ochoty, poza tym nic ciekawego nie przyszło mi do głowy.
-Uważaj bo ci uwierzę! Lepiej powiedz KTO zamiast tego, tak natarczywie chodzi w twojej głowie. Chociaż nie musisz, dobrze wiem w kim nasz Smok się zako...
-NIE! Wcale się nie zakochałem, a nawet jeśli, to kto pozwolił ci wtykać swój wścibski, arystokratyczny nos, w moje sprawy!?
Jasmine już miała coś odpowiedzieć, ale na jej nieszczęście dotarli do barierki o magicznych właściwościach, prowadzącej na peron 9 i 3/4.
Otworzyła drzwi, krzycząc po drodze coś w rodzaju -"Zaraz!, Salazarze zlituj się!!, JUŻ!!!", ale szybko urwała swoje wywody gdy zobaczyła jej "gościa".
-Malfoy?! Co ty tu do cholery robisz? - zapytała grzecznie dziewczyna.
-Po nazwisku, to po pysku Jasmine.- odpowiedział blondyn, jednocześnie wchodząc do holu.
-Och, przepraszam. W takim razie po co tu jesteś DRACO? Nie mogłeś wytrzymać jeszcze parę godzin żeby mnie zobaczyć?- Spytała z nutką ironii w głosie.
-Ależ oczywiście, i co jeszcze? Spędzać czas z tobą to jak dostać Crucio.
-Bardzo miło mi to słyszeć, ale powiesz w końcu co tu robisz, i to o wpół do ósmej? Bo jak sądzę ploteczki z herbatą w roli głównej nie wchodzą w grę.- Odgryzła się , jednocześnie pokazując na koniec język kuzynowi.
-Maniery mała, jestem tu bo zbieram cię na pociąg do Hogwartu, geniuszu. A znając ciebie, jeszcze nie zaczęłaś się pakować. - Powiedział, lekko znudzony, ale widać było że bawi go cała ta sytuacja.
Dracon i Jasmine, często sobie dogryzali, przyjaciele byli świadkami tysięcy kłótni, między tą dwójką. Prawda była taka że naprawdę bardzo się lubili, traktowali jak rodzeństwo. Tyle że trochę sarkazmu jeszcze nikomu nie zaszkodziło, prawda?
-Widzisz, jak ty mnie znasz! Pozwól że ja się spakuje, a ty możesz zająć się w tym czasie Bell.
Jak na zawołanie przez drzwi od salonu wbiegł czarny spaniel, i zaczął domagać się pieszczot od blondyna.
-Tylko się pośpiesz, pociąg odjeżdża o 10.- rzucił w stronę wspinającej się po schodach Jasmine.
Ta tylko uśmiechnęła się pod nosem i zniknęła za drzwiami do pokoju.
Zaklęcie zwiększająco-zmniejszające zrzucone na kufer w zeszłym roku, okazało się niezawodne, niczym Hermiona na transmutacji ( i chyba wszystkich innych przedmiotach).
2 godziny później dwójka młodych czarodziejów aportowała się już w zaułek przy dworcu.
Szli przez kolejne perony mijając dziesiątki Mugoli, niezdających sobie nawet sprawy z tego że istnieje na Ziemi coś tak niesamowitego jak Hogwart, czy peron 9 i 3/4.
Ciszę panującą między dwójką nastolatków przerwał dziedzic Malfoyów.
-Kto zajmie się dworem Lestrange, kiedy będziemy w Hogwarcie?
-To chyba oczywiste, że skrzaty domowe. Wyjęłam im pieniądze ze skarbca na opłacenie rachunków.- odpowiedziała bez zainteresowania, jej uwagę bardziej przyciągała śpiesząca się na pociąg grupka mugoli. Zawsze fascynowało ją, jak większość świata radzi sobie bez pomocy magii.
-A Bell, poza tym głupszego imienia nie było?
Jak on lubił ją irytować! Jak nikogo innego, no może nie zupełnie, była jeszcze jedna osoba, tylko że Jasmine go lubiła, a Ona? Nie znosiła go, unikała jak ognia, a szkoda. Żałował, cholernie żałował tego, że nigdy nie pokazał co naprawdę o niej myśli, nie dał ujawnić się emocjom które w nim wywoływała. Słowa Jasmine przywróciły go do rzeczywistości, i to w samą porę, bo jeszcze chwila a Ognista Whiskey, którą miał zamiar przemycić do szkoły, zapoznała by się ze ścianą mięzy peronem 7 a 8.
-Nie jest wcale głupie! To było jedno z przezwisk mamy! A zajmie się nią wujek Syriusz, wiesz że ma podejście do psów jak mało kto. - mrugnęła do niego.
-Taaa.. w każdej chwili może zamienić się podobnego czworonoga dla rozrywki.- stwierdził wyraźnie zamyślony.
-Heej! Ziemia do Draco! O czym tak zawzięcie myślisz co? Nie obraziłeś Syriusza, ani nie powiedziałeś żadnej zgryźliwej uwagi na temat podobieństw między moim psem a Bellą! - widać było że Malfoy zbił ją z tropu.
-Nie mam ochoty, poza tym nic ciekawego nie przyszło mi do głowy.
-Uważaj bo ci uwierzę! Lepiej powiedz KTO zamiast tego, tak natarczywie chodzi w twojej głowie. Chociaż nie musisz, dobrze wiem w kim nasz Smok się zako...
-NIE! Wcale się nie zakochałem, a nawet jeśli, to kto pozwolił ci wtykać swój wścibski, arystokratyczny nos, w moje sprawy!?
Jasmine już miała coś odpowiedzieć, ale na jej nieszczęście dotarli do barierki o magicznych właściwościach, prowadzącej na peron 9 i 3/4.
~*~
Od dobrej godziny, dwójka arystokratów siedziała w przedziale ze swoimi przyjaciółmi i dyskutowali o praktycznie wszystkim od wakacji przez Quidditch kończąc na sklątkach tylnowybuchowych.
-Nie stresuj się Jasmine, nie tylo ty dołączysz do naszego rocznika, podobno dojdzie jeszcze dwójka, a chłopak jest MEGA przystojny!- powiedziała do niej Julie Zabini, jej najlepsza przyjaciółka i siostra Diabełka na raz.
-Julie, ty jak zwykle tylko o jednym! Gdyby tak cię kręciła nauka to...
- Byłabym tobą.. tylko nie to!- zażartowała Julie
-Jedno jest pewne,chłopak może sobie być przystojny albo nie, Jasmine i tak nie będzie miała u niego szans po wrażeniu jakie zrobi idąc do przydziału na nogach z galaretki.- zażartował Smok, opierając się o wygodne obicie kanapy.
-Wcale się tak nie stresuje! I tak wiem gdzie mnie przydzielą.- Jasmine była widocznie urażona i wkurzona na Dracona.
-No jasne! Hufflepuff czeka, mała!- tym razem odezwał się starszy z rodzeństwa Zabinich.
-Chyba na mózg ci padło Diable! Uwzieliście się czy co?!
-TAK!-odpowiedzieli chórem, a chwilę później wybuchnęli śmiechem tak silnym, że słychać ich było pewnie w lokomotywie Express Hogwart.
-Poprostu próbujemy przygotować cię jakoś na tę porażkę.- Powiedział spokojny jako pierwszy Malfoy.
-Mówcie sobie co chcecie, ale ja pasuje TYLKO do Slytherinu.
-Wytłumacz.-Zaproponował jej Teodor, który od początku dyskusji między Jasmine a dwójką jego najlepszych przyjaciół nic nie powiedział.
-Większość Krukonów, to nudziarze. Rozumiem że lubią się uczyć, też tak mam czasami, ale...
-Chyba raczej przeważnie!- przerwała Julie.
-Nie przesadzaj! Wracając do krukonów- większość nie robi nic poza nauką, umarła bym tam! Puchoni too głównie pocieszne leniwce.
-Pocieszne co?!
-Nieważne, chodzi o to że obchodzą ich głównie pierdoły i gadają w kółko o samych idiotycznych tematach, a ja tego nienawidzę!
-Prawda.- przyznał Malfoy, a reszta kiwnęła głową, na znak że rozumie co ma na myśli.
-No a Gryfki?- spyta Teodor.
- A Gryfoni, to Gryfoni! Prędzej hipogryffom zaczną rosnąć garby niż się z którymś dogadam!
-Skąd wiesz? Nie rozmawiałaś z żadnym... - powiedział Draco, a po chwili na jego arystokratyczną twarzyczkę wypłyną sadystyczny uśmieszek, który z pewnością odziedziczył po Ojcu. - jeszcze!
-Smoku, coś ty znowu wymyślił?-zapytała Julie.
-Nic takiego, to znaczy..-w tej chwili Draco złapał Jasmine w pasie i przerzucił sobie przez ramię jak szmacianą lalkę.- mam zamiar sprawdzić teorię mojej kochanej kuzynki!
-DRACO! Do cholery jasnej, puść mnie!-krzyczała w ramach protestu Jasmine, okładając go po plecach swoimi małymi piąstkami.
-I gdzie ty mnie na Salazara i innych założycieli niesiesz!?
-Sama zobaczysz.. zaraz dojdziemy- odpowiedział, wyraźnie zadowolony ze swojego szatańskiego planu Smok.
Ludzie których mijali obserwowali tę scenę, ze szczerym zdziwieniem wypisanym na twarzy. Nikt przecież nie widział jeszcze Księcia Slytherinu, niosącego jakąś dziewczynę, i to jeszcze wbrew jej woli! Dla członkini klubu wielbicielek Smoka i Diabła, świat się właśnie skończył. Przynajmniej w połowie. Draco nic sobie jednak nie robił, ani z protestów Jasmine, ani z szoku na twarzach uczniów Hogwartu. Szukał celu swojej podróży, jednocześnie modląc się w duchu do Merlina żeby Jasmine nie dostała żadną klątwą od tych cymbałów.
Szli jeszcze chwilę, a potem Smok otworzył drzwi jednego z przedziałów, wepchną do niego kuzynkę, zamkną dzwi i rzucił na nie zaklęcie klejące*.
-Życzę miłych 10 minut istnego piekła! Wracam za 9.-rzucił na odchodne pozostawiając Jasmine, zamkniętą w przedziale z trójką zdezorientowanych zachowaniem "fikuśnej fretki" przyjaciół.
~*~
*zaklęcie klejące- wymyślone przeze mnie, skleja dane przedmioty na wybrany przez rzucającego czas, zaklęcie odwracające jest bardzo skomplikowane, wiec mało kto je umie.
HEJ! Obiecałam że dodam dzisiaj rozdział, i oto On!
Wiem że skończyłam w ciekawym momencie, ale to dlatego że inaczej byłby za długi. Przepraszam.
Mam nadzieję że nie przynudzałam, nie zrobiłam za dużo błędów i że komuś się spodobało.
Jeśli tak to proszęę dodajcie komentarz, jeśli nie też!!!
Wyznaję zasadę: CZYTASZ=KOMENTUJESZ
Inaczej nie wiem czy jest coś, co mogłabym poprawić, lub co myślicie.
Do następnego, który powinnam dodać w okolicach środa-czwartek.
Pozdrawiam!
Jasmine :*
Ps. Domyślacie się kim jest ta 'trójka przyjaciół?' :D
niedziela, 21 lipca 2013
100 wyświetleń
Muszę powiedzieć że jestem przeszczęśłiwa, bo po 3 dniach blog ma już ponad 100 wyświetleń! Dziękuje za zainteresowanie i obiecuje że w poniedziałek dodam pierwszy rozdział, chciałam jeszcze prosić was o pozostawianie waszych opinii w formie komentarzy.
Ps. Zostawiajcie linki do waszych blogów na Spamie! :D
Pozdrawiam!
Jasmine ;*
Ps. Zostawiajcie linki do waszych blogów na Spamie! :D
Pozdrawiam!
Jasmine ;*
sobota, 20 lipca 2013
Sowa (*^*√
HEJ!
Chciałam tylko uprzedzić, że pierwszy rozdział opublikuje na 99% w poniedziałek, w weekendy mam w domu dużo mniej czasu, bo matka nie pracuje, i gdyby zobaczyła co piszę to już dawno dostałabym Avadą...
Moja mama... cóż po prostu nie toleruje HP. </3
Ale mnie to nie powstrzyma, więc do Poniedziałku!
Pozdrawiam!
Jasmine <3
Chciałam tylko uprzedzić, że pierwszy rozdział opublikuje na 99% w poniedziałek, w weekendy mam w domu dużo mniej czasu, bo matka nie pracuje, i gdyby zobaczyła co piszę to już dawno dostałabym Avadą...
Moja mama... cóż po prostu nie toleruje HP. </3
Ale mnie to nie powstrzyma, więc do Poniedziałku!
Pozdrawiam!
Jasmine <3
piątek, 19 lipca 2013
Prolog - bo każda historia jakoś się zaczyna.
Nazywam się Jasmine Isabelle Lestrange.
Tak, dobrze widzicie, jestem córką słynnej wariatki Bellatrix. To znaczy, byłam, bo moja Matka od jakiegoś czasu jest tylko kupką popiołu. Wychowałam się w Anglii, ale rodzice chcieli żebym zgodnie z tradycją Lestrange'ów uczyła się w Szkole Magii Beauxbatons. W sumie, może to i lepiej. przynajmniej mogłam wymigać się od Śmierciożerstwa. Trudno w to uwierzyć, ale córka najbardziej zaufanych poddanych Czarnego Pana, chrześnica Lucjusza Malfoya a jednocześnie dziewczyna o korzeniach rodu Blacków, ma zupełnie inny stosunek do czystości krwi niż prawie cała jej rodzina. Nigdy nie akceptowałam poglądów które wpajała mi matka, uważałam ją za chorą psychicznie (i dużo się nie pomyliłam).
Mimo to kochałam rodziców, bo jak można nie kochać ludzi którzy całe swoje życie robili dla ciebie to co uważali za najlepsze? Nawet jeśli mijało się to z prawdą, to przecież nic nie mogłam poradzić na ich szaleństwo, zwłaszcza matki.
Pozostało mi wykorzystać jedyne dwie cechy charakteru które odziedziczyłam po rodzicach, czyli dar aktorstwa i manipulacji.
Tym było całe moje życie, Grą Pozorów.
Ale teraz zaczynam nowy etap, mogę zmienić wszystko, mam 16 lat, matka nie żyje a ojciec nie powinien opuścić Azkabanu przed moimi 38 urodzinami - 22 letni wyrok równa się śmierci lub zamianie w przysłowiowe 'warzywo', więc moje życie należy wreszcie do mnie.
Na szczęście nie jestem zdana tylko na siebie, mam dwie ciotki i kuzynów. Jednak rodzinną wisienką na torcie jest mój ukochany wuj, z Syriuszem rozumiemy się praktycznie bez słów.
Może się wydawać dziwne że Syriusz żyje, przecież moja matka go zabiła, cóż miała zamiar.Okazało się że pra pra pra... dziadkowie rzucili na ród Blacków zaklęcie, które nie pozwala na zabice jednego Blacka przez innego. To dość zabawne, bo nasza rodzinka ma tendencje do mordowania kogo popadnie, więc jednak mądrość przodków nie zna granic.
W każdym bądź razie, to teraz moje życie, mam okazje żyć bez udawania, we Wrześniu zaczynam naukę na 6 roku w Hogwarcie (co równa się uprzykrzaniu sobie nawzajem życia z moim 'braciszkiem' Smokiem).
Mam nadzieje że nie będę tego żałowała.
Tak, dobrze widzicie, jestem córką słynnej wariatki Bellatrix. To znaczy, byłam, bo moja Matka od jakiegoś czasu jest tylko kupką popiołu. Wychowałam się w Anglii, ale rodzice chcieli żebym zgodnie z tradycją Lestrange'ów uczyła się w Szkole Magii Beauxbatons. W sumie, może to i lepiej. przynajmniej mogłam wymigać się od Śmierciożerstwa. Trudno w to uwierzyć, ale córka najbardziej zaufanych poddanych Czarnego Pana, chrześnica Lucjusza Malfoya a jednocześnie dziewczyna o korzeniach rodu Blacków, ma zupełnie inny stosunek do czystości krwi niż prawie cała jej rodzina. Nigdy nie akceptowałam poglądów które wpajała mi matka, uważałam ją za chorą psychicznie (i dużo się nie pomyliłam).
Mimo to kochałam rodziców, bo jak można nie kochać ludzi którzy całe swoje życie robili dla ciebie to co uważali za najlepsze? Nawet jeśli mijało się to z prawdą, to przecież nic nie mogłam poradzić na ich szaleństwo, zwłaszcza matki.
Pozostało mi wykorzystać jedyne dwie cechy charakteru które odziedziczyłam po rodzicach, czyli dar aktorstwa i manipulacji.
Tym było całe moje życie, Grą Pozorów.
Ale teraz zaczynam nowy etap, mogę zmienić wszystko, mam 16 lat, matka nie żyje a ojciec nie powinien opuścić Azkabanu przed moimi 38 urodzinami - 22 letni wyrok równa się śmierci lub zamianie w przysłowiowe 'warzywo', więc moje życie należy wreszcie do mnie.
Na szczęście nie jestem zdana tylko na siebie, mam dwie ciotki i kuzynów. Jednak rodzinną wisienką na torcie jest mój ukochany wuj, z Syriuszem rozumiemy się praktycznie bez słów.
Może się wydawać dziwne że Syriusz żyje, przecież moja matka go zabiła, cóż miała zamiar.Okazało się że pra pra pra... dziadkowie rzucili na ród Blacków zaklęcie, które nie pozwala na zabice jednego Blacka przez innego. To dość zabawne, bo nasza rodzinka ma tendencje do mordowania kogo popadnie, więc jednak mądrość przodków nie zna granic.
W każdym bądź razie, to teraz moje życie, mam okazje żyć bez udawania, we Wrześniu zaczynam naukę na 6 roku w Hogwarcie (co równa się uprzykrzaniu sobie nawzajem życia z moim 'braciszkiem' Smokiem).
Mam nadzieje że nie będę tego żałowała.
~ * ~
Oto i prolog, nie jest na pewno świetny, ale mam nadzieje że komuś się spodoba. :P
Jeśli chodzi o styl, to staram się spełniać oczekiwania.
Zawsze trudno mi zacząć coś tak, żebym była z tego zadowolona. Zresztą , to całkiem nowy temat więc nie mam żadnego odniesienia ale to dobrze bo historia powstaje całkowicie z mojej głowy ... :)
Proszę o komentowanie, opinie są dla mnie siłą napędową. :)
Chętnie przeczytam też wasze opowiadania, zostawiajcie linki w spamowniku.
Ps. W moim opowiadaniu, jak już pewnie zauważyliście Syriusz żyje, klątwa Belli nie zadziałała prawidłowo z powodu zaklęcia przodków. :P
Pozdrawiam!
Jasmine :*
Subskrybuj:
Posty (Atom)